Całkiem miło się ogląda, ale to nieco za mało. Momentami przypominał mi 'Ostatni seans filmowy' Bogdanovicha, ale do tego dzieła jednak wiele mu brakuje... Dobry film na niedzielne popołudnie :)
Poza tym, nawet nie spodziewałem się, że Lucas w swojej karierze stworzył coś innego niż Indianę Jonesa czy Gwiezdne wojny :)
taki wstęp do "nowej przygody" ;D A o graffiti amerykańskim pomyślałam to samo. Jakoś się nie broni ani dialogami, ani nawet tą świetną muzyką - zabrakło klimatu. 'Ostatni seans filmowy', 'Diner' czy wreszcie 'Dazed and confused'(tak namiętnie porównywany, uważany za hołd czy też kontynuację tego filmu...) dają radę, a 'American Graffiti' jest w mojej opinii tylko ich praszczurkiem niezbyt wybitnym, choć sympatycznym. =)