Przez cały film zastanawiałem się - jak Zbyszek Cybulski poradziłby sobie jako Piero. Męczy mnie ta myśl od dawna. ;p
Uważam, że Cybulski słusznie zrobił odrzucając tę rolę - nie widzę go w roli Piero. Ten mężczyzna jest znakiem swoich czasów, a Zbyszek był taki romantyczny - nie z tego świata.
O to, to ;) Chyba że miał być męską wersją Vitti, a na giełdzie grałaby jakaś kobieta sukcesu, to wtedy tak ;)
Nie zgadzam sie i uwazam, ze Cybulski tez byl znakiem swoich czasow i mogl zagrac takiego wlasnie bohatera:-)
Widzialam go po raz kolejny wczoraj w filmie "Popiol i diament", mlody, przystojny i dynamiczny...:-)
To dopiero wątpliwy komplement nazywać Cybulskiego znakiem swoich czasów... Zupełnie jakby powiedzieć, że był pupilem Gomułki...
Niemniej, porzucając w niepamięć niefartowne określenie, Cybulskiemu bliższe były postaci charakterologicznie zbliżone do żeńskiej bohaterki "Zaćmienia" niż jej ekranowego partnera. Poza tym po 1960 r. Zbigniew Cybulski był coraz bardziej zwalisty i nalany. Naprawdę ciężko mi jego fizyczność połączyć z wyobrażeniem młodego, rzutkiego i przedsiębiorczego maklera giełdowego. Pozostaję na stanowisku, że Cybulski nie miał warunków, by zagrać obok Vitti w "Zaćmieniu".
Zle rozumiesz moje stwierdzenie, piszac o nim jako "znaku naszych czasow", chcialam przez to stwierdzic, i w ten sposob zinterpretowac, ze byl przez wiele lat bardzo widoczny w polskiej kinematografii i obsadzany w prawie kazdym filmie wchodzacym na ekrany i z pewnoscia byl najbardziej na owe czasy popularny, wiec byl niejako znakiem naszych wtedy czasow, moich jeszcze zbytnio nie, a Twoich podejrzewam napewno nie...
Podejrzewam, ze zbytnio za nim nie przepadasz poprostu...
A co do Zacmienia, to raptem 4 lata od wspomnianego Popiolu i Diamentu, gdzie byl mlody i szczuply (choc on nigdy do szczupaczkow nie nalezal), wiec nie wiem czy mogl az tak sie na niekorzysc zmienic, bo owszem pod koniec zycia byl juz ciezki i zwalisty...
Ja przez określenie "znak swoich czasów" rozumiem nic więcej tylko to co znaczy ono konwencjonalnie, jednocześnie mając na uwadze to, że posłużyłaś się nim po mnie nie miałam żadnych powodów by doszukiwać się tego, co masz na myśli, szczególnie w sytuacji, kiedy mowa jest cały czas o konkretnej postaci, która w zamyśle reżysera jest właśnie "synonimem swoich czasów" w tradycyjnym rozumieniu.
Wnoszę, że nie masz większego pojęcia o Polskim kinie lat 50-tych i 60-tych. Pogląd, że Cybulski był obsadzany w prawie każdym filmie i był w czasach swej kariery najbardziej popularny jest chybiony. Cybulski całą karierę cierpiał na niedowartościowanie i brak ról w znaczących produkcjach. Zmagał się z tym, że traktują go jako aktora jednowymiarowego. Zżerała go frustracja i niezadowolenie z kariery, poczucie pokrzywdzenia przez reżyserów np. Wajdę.
To, że już po 1960 r. Cybulski był coraz grubszy i wyglądał bardzo poważnie jest łatwe do zweryfikowania wystarczy obejrzeć filmy tj. "Zbrodniarz i panna", "Ich dzień powszedni", czy nowelę Wajdy z "Miłości dwudziestolatków" by się o tym przekonać. To nie jest wiedza tajemna, to łatwe do zweryfikowania fakty.
Mój stosunek do Cybulskiego nie ma żadnego znaczenia wobec trzeźwego osądu jego aktorskich możliwości i stwierdzenia, czy miał warunki do danej roli. To, że nie mam prawa pamiętać lat 50-,60-,70- i 80-tych nie przekreśla tego, że jak widać mam większe pojęcie o kinie tamtych lat od Ciebie.
To, ze mial frustracje zwiazane z kariera i od pewnego czasu czul sie niedoceniany, to wiem, ale na pewno nie od poczatku swej mimo wszystko blyskotliwej kariery, ktorej zapewne nie jeden mogl mu pozazdroscic, no ale nie bede juz dyskutowac z taka znawczynia kinematografii polskiej lat 50-60-70...
Coz za proznosc...
Chyba dobrze, że nie przyjął tej roli. Po obejrzeniu "Zaćmienia" po raz pierwszy, miałem wrażenie, że A. Delon nie za bardzo pasował do tej roli. Wydawał mi się za młody, jakiś taki smarkaty przy M. Vitti. Po kolejnych emisjach filmu, zmieniłem zdanie. Delon świetnie zagrał rzutkiego, mającego zadatki na również, bezwzględnego maklera. Moim zdaniem to jedna z lepszych ról w dorobku Francuza. A wracając do Z. Cybulskiego. Obawiam się, zagrałby Piera w jakimś takim romantyczno-socjalistycznym sosie. Dobrym do klimatów np. w "Do widzenia, do jutra". Ale jako przeciwieństwo, pewien kontrapunkt dla Vitti, grającej kobietę poszukującą głębokiego uczucia i miłości - już jednak nie za bardzo.
Zgadzam się. Koncepcja reżysera była taka, a nie inna i tego trzeba się trzymać w tych dywagacjach. Czasami lubię pogdybać, zwłaszcza gdy nasz rodak ma/miał taką szansę. Jednak w tym przypadku - Delon był zdecydowanie lepszym wyborem(kogokolwiek).
A ja obecnie zmieniłem trochę zdanie. Po tym jak przeczytałem, że M. Vitti i Z. Cybulski urodzili się tego samego dnia w roku, tylko w innych latach (Vitti jest dużo młodsza). Myślę, że włoska gwiazda dowiedziałaby się o tym. Może wtedy między nią a Cybulskim coś by zaiskrzyło na planie (oczywiście w sensie aktorskim). Z tym, że osobiście nie widziałbym Polaka w roli Piera, a raczej w roli Ricardo. Uważam, że Cybulski nie byłby w tej roli gorszy niż F. Rabal, który zagrał tę postać jakby połknął duży, kamienny kij.
zaczęłam oglądać ten film i po chwili miałam takie kurcze ta gra aktorska,dawno nie oglądałam filmu ze zbyszkiem cybulskim.i właśnie teraz sie dowiedziałam dopiero że miał propozycję żeby tam grać : o także jak dla mnie mógłby być świetny w tym filmie, bo coś w jego atmosferze od razu nasunęło mi go na myśl
Piona. Też miewam jakie myśli, które po jakimś czasie stają się ciekawym zbiegiem okoliczności. ;)
A Kobiela u Viscontiego w "Lamparcie:" rolę Tancrediego odrzucił, bo ponoć CC mu nie pasowała . Ludzie ! Przecież to jakaś totalna bzdura! Kaczka dziennikarska, czasów propagandy sukcesu... Cybulak u Antonionego Michelangelo ? Pszoniak to wiem ,że na pewno odrzucił udział w "Apokalispsie Now" Coppoli. Miał grać rolę tego pułkownika z eskadry helikopterów ,co Wagnera puszczał podczas nalotów. Holoubek odrzucił rolę Canibala Lectera w "Milczeniu.. ,bo postawił warunek ,że Zawadzka miałaby grać rolę J.Foster. Cybulski to był w Europie nothing ! W PRL-u przypięli mu nasi "krytycy" łatkę polski- James Dean no, jaja jak berety.
No nie wiem czy nothing, bo nominacja do bafty obok takich aktorów jak Lemmon, Stewart, Shimura, Desailly i Gabin - to nie puchar sołtysa Koziej Wólki, szczególnie w czasach wielkich aktorów. Aczkolwiek brakuje współpracy z dobrymi europejskimi reżyserami.
zauważ ,że to tylko nominacja. Tak, wypadało (dzis powiedzielibyśmy poprawność polityczna) dla urozmaicenia nominować kogoś z za żelaznej kurtyny czy bloku wschodniego. Kto w Europie miałby pójść do kina na Zbyszka ?W tamtym czasie było mnóstwo europejskich gwiazdorów; Mastroiani, Valonte ,Brialy,, Jurgens, Berger Helmut (kochanek Viscontiego nota bene) Alan Bates.. Max von Sydow . Antonioni strzeliłby sobie w kolano angażując bożyszcza tłumów z nad Wisły .
absolutna bomba (za MdB) Karolak odrzucił . główna role w Gladiator II Ridleya Scotta ,realizacja ma się zacząć na przełomie 2018/19. Scotta podobno ujęło niezwykłe podobieństwo Karolaka do Crowe . Aktor uznał jednak ,że nie jest w stanie pogodzić tego wyzwania z grą w serialu 'Rodzinka".
To że odrzucił to akurat prawda, w kilku miejscach (książkowych, nie internetowych) natknęłam się na taką informację, ale nie z powodu tego, że był jakiś z niego wielki gwiazdor, tylko zwyczajnie nie znał ani słowa po włosku.
mimo wszystko nie chce mi sie w to wierzyć, to tak jak za Gierka ogłoszono ,ze Polska (wtedy PRL) jest 10-tą potęgą świata. Do dziś nie wiem czemu akurat 10-tą a nie np. ósmą.
Tu nie ma w co wierzyć czy nie wierzyć, tak było, i to nie ma nic wspólnego z propagandą sukcesu, bo to akurat stawia Polskę w negatywnym świetle - ... (tu jakieś obraźliwe słowo) z Polski nie zna języków obcych i dlatego musi siedzieć na swoim wygwizdowie, bo nie nadaje się do "wielkiego świata".
ale Sewren i Pszoniak dajmy na to , ni w ząb francuskiego nie znali i całych kwestii uczyli się fonetycznie na pamięć ! Niewyobrażalne. Po spektaklu zachwyceni dziennikarze dopadli go za kulisami gratulując ,a ten jedyne ci umiał to merci. Seweryn do tego tak wyartykułował akcent...że zaproponowali mu grę w tym narodowym teatrze Francoise Comedie gdzie nigdy żaden nie francuz nie grał. Pszoniak zdaje się w Dantonie ...rzaem z tym wieprzem Depardieu.
Bo tamci po prostu nie stchórzyli i skorzystali z szansy; i tym większe niezrozumienie dla tego, co zrobił Cybulski.
Masz rację. A z Cybulaka robiono takiego twardziela, polskim Deanem okrzyknięty ... a to jednak był zaściankowiec . A tak by może z Moncą Vitti w jakimś barze szklaneczki grappą podpalał ...a potem może ogrzał się w jej kominku :)
Wczoraj obejrzałem ten film...po latach. Ilu? Strach pomyśleć, nikt o nas nie dba tak jak...czas. I od razu wróciła magia tego wielkiego europejskiego kina lat 60' i 70; . Bo kino wtedy to była magia. Obrazy, kadry, ujęcia ,praca kamery ,rytm ,plenery i wnętrza ,no i aktorzy. Delon jest tu świetny ,jawi mi się jako apetyczny, świeżutki i śliczny okonek wyłowiony z krystalicznie czystego jeziora górskiego. Pomyślałem o Cybulskim w jego miejsce...wyobraziłem sobie coś na kształt tłustego karpia wyłowionego z mętnej sadzawki. Kto mógłby zagrać tę rolę równie świetnie jak Delon ? Młody Newman , młody Steve McQeen, Mastroianni
oraz Belmondziak młodziutki też. Swoją drogą Alain Delon to najprzystojniejszy aktor w historii kina. I świetny aktor, biorąc pod uwagę ,ze to naturszczyk i żadnych Actors Studiów nie kończył .
Co do tego pełna zgoda. Do dziś pamiętam, jak zobaczyłam go za dzieciaka po raz pierwszy w "Samuraju". Chodzi ciągle z kamienną twarzą, niewiele gada, a ja siedziałam jak zahipnotyzowana. Pewnie niewiele z tego zrozumiałam, bo z 7 lat miałam, ale wrażenie zostało do dziś. Wiem, że są lepsi aktorzy, ale ten koleś po prostu urodził się, by grać i patrzenie na niego, bez względu na to, w czym występuje, to sama przyjemność.
I tym większa radość, że tu wystąpił, bo masz rację, Cybulski by tu zapewne jąkał się, stękał i rzucał się po kadrze. Nic do gościa nie mam, ale jak to mówią, gdzie Rzym, a gdzie Krym.
W filmie Rocco i jego bracia jest wręcz nieprzyzwoicie przystojny! To prawda, to chyba najprzystojniejszy aktor ever.
Mi osobiście najbardziej podoba się w obrazie "Pierwsza Spokojna Noc" gra tam razem z Sonią Petrovą , dla mnie ideałem kobiecej urody - zjawiskowa...no więc razem stanowią coś po za ziemskiego (boskiego). Sam film to dla mnie arcydzieło...oglądałem chyba 20 razy...i wciąż oglądam tym bardziej ,ze teraz jest po restrukturyzacji cyfrowej. eeee ...chyba zaraz go odpalę znowu...
A widziałeś Jaguar? Teraz puszczają co jakiś czas na Ale kino i zastanawiam się czy się w niego w końcu nie wkręcic... dosyc długi.
Tak, ale tam nie gra Delon...chodzi Ci o ten film z J.Reno ? Lekki, łatwy i przyjemny ...sympatyczna komedia na niedzielne przedpołudnie. W łóżeczku po śniadanku albo w trakcie.
To jeden z najwspanialszych filmów w historii kinematografii. Delon wiadomo, Claudia Cardinale olśniewająca i na dokladke Burt Lancaster - wspaniały. Reżyser Viscontti geniusz kina. Ten film dla kina to, tak jak "Anna Karenina" " dla literatury. Must see.